Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/308

Ta strona została przepisana.

ważnie Eglantyna. — Nie wiem czy państwo uważali tak jak ja pewne znaki, które pan Blois dawał pani i ona mu wzajemnie w czasie kontredansu.
— I ja to widziałem — rzekł Kerbichel.
— Ja także.
— I ja.
— Czy kto zauważył w jaki sposób pani odepchnęła pana de Blois kiedy chciał podnosić zemdloną Blankę?
Wszyscy odpowiedzieli w potwierdzający sposób.
Eglantyna daléj mówiła zniżając głos przybrawszy skromną postać zwiastującą zawsze złośliwość:
— Kto tak odpycha mężczyznę... musi go znać dobrze... bardzo dobrze nawet.
— To prawda — odezwali się wesoło członkowie płci męzkiéj.
— Jak panna Eglantyna zna się dobrze na tych rzeczach — szepnęła pani Kerbichel chcąc się jéj wywzajemnić za ucinek dotyczący jej imienia.
— Bo jakże — mówiła daléj Eglantyna —