Djana i Cyprjana które go przed chwilę ożywiały, nie mogły ukryć smutku swego.
Usiłowały jednakże przezwyciężyć się i zachęcały wzajemnie do wesołości.
Co chwila zwracały wzrok niespokojny ku chodnikowi prowadzącemu do miejsca gdzie tańczono.
Zdawało się że jakaś siła niewidzialna tam je przyciągała i że powinny być zdala od balu.
Wieść o przypadku Blanki rozeszła się za obręb ogrodu i sprawiła być może silniejsze wrażenie na folwarku jak w pałacu. Wieśniacy przestali tańczyć, gdy sobótka wydawała ostatnie płomienie, młodzieńcy i dziewczęta zgromadzili się na około starców siedzących przy bramie folwarku.
Na środku podwórza przechadzał się jedynie p. Błażéj, który nie chciał się pospolitować z wieśniakami.
Rozmawiano z cicha w gronie wieśniaków z przyczyny obecności p. Błażeja któremu przypisywano bystrość słuchu.
Ojciec Géraud siedzący w pośrodku, wypytywał się małego chłopczyka który wrócił z ogrodu, gdzie usługiwał gościom:
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/310
Ta strona została przepisana.