W zebranym gronie przy bramie, Franuś przerwał milczenie:
— Pan Błażéj! — zawołał niespodzianie.
Służący pana de Blois zbliżał się miarowym krokiem.
— I cóż moje dzieci! — wołał zdaleka — dla czegóż nie pijecie za zdrowie króla i p.
wójta?...
Nikt nie odpowiedział. Ojciec Géraud wyprostował się.
— Wracaj do ogrodu Franusiu... przyjdziesz znowu powiedziéć nam jeśliby co zaszło nowego.
Poczém zwracając się do podeszłych gospodarzy rzekł:
— Pomówimy z sobą jutro... nie powiedzą przecież że nikt się nie znalazł coby chciał dopomódz i zrobić składkę dla Penhoela.
Błażéj stanął w kole wieśniaków z pełną czarą.
Franuś biegł do ogrodu pałacowego.
Poważne grono zajmowało miejsce tancerzy. Panny Baboin-des-Rosseaux-de l’Etang i inni członkowie przenieśli się na trawnik zastępujący salę balową. Orkiestra drzema-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/314
Ta strona została przepisana.