Ta strona została przepisana.
miejsca w którémby się w nim ukryć można.
Stefan i Roger opuścili bal każdy oddzielnie; spotkali się zaś z sobą na zakręcie chodnika.
Stefan był zamyślony, pot spływał z włosów Rogera który zatrzymał się zdyszany naprzeciw malarza:
— Czyś ich nie spotkał? — zapytał go z żywością.
— Nie — odpowiedział Stefan.
— Pójdę jeszcze ich szukać — rzekł Roger i chciał iść daléj.
Malarz go zatrzymał.
— Nie znajdziesz ich... bo gdyś ich szukał z lewéj strony, to ja szukałem z prawéj... obaj przeszliśmy cały ogród... nie ma ich tam.
— Gdzież są przecie?
— Nie wiem.
Wzruszenie Rogera powiększało się coraz bardziéj, Stefan przeciwnie był spokojnym, lubo głos jego zwykle wesołością tchnący, odznaczał się barwą smutku.