Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/320

Ta strona została przepisana.

żeczkę niebieską którą widziałem u czepeczka Cyprjany...
Roger zamilkł oczekując widocznie objawu zadziwienia, lecz malarz stał zamyślony i milczał.
— I cóż ty na to? — rzekł Roger.
— Czy to wszystko coś widział? — zapytał Stefan obojętnie Roger prawie był zmieszany tą oziębłością.
— Czyliż to nie dość! — zawołał.
— To nic.
— A więc widziałeś cóś osobliwszego?
— Sam osądzisz — odpowiedział malarz.
— Mówże więc.
— Potem... jak ty skończysz.
— Słuchaj zatém — rzekł Roger. — W kilka dni potem wracałem pieszo z Redon... było to wprost miasteczka de Bains... księżyc świecił... Usłyszałem w oddaleniu tentent galopujących koni lecz nie zwracałem na to uwagi i szedłem dalej... w chwili gdy dwa konie mijały mnie pędząc cwałem, podniosłem głowę... na tych koniach siedziały kobiety... wołałem: Djano! Cyprijanno! żadna mi nie odpowiedziała. Chciałem biedz, lecz obie już znikły w cieniu