— One także nienawidzą i pogardzają Pontalesami — rzekł Stefan którego głos zniżył się mimowolnie — a jednakże widziałem że wchodziły do zamku po północy...
— Do zamku Pontalesa? — zawołał zdumiony Roger.
— Do zamku Pontalesa... tą rzą noc była ciemna i nie byłbym ich poznał gdybym nie usłyszał słodkiego głosu Djany.
— Dopomóż mi — mówiła.
— Zbliżyły się obie do muru zwierzyńca; Cyprjana oparła się oburącz o mur i przy jej pomocy Djana go przebyła.
— A potem? — odezwał się Roger.
— Powracałem z Gacilly konno — odpowiedział malarz — serce me biło i czoło pałało... lecz ja nie jestem do ciebie podobny Rogerze, bo zamiast spieszyć jak ty, aby otwierać pokój córek Jana Penhoela, dałem koniowi ostrogę i ten uniósł mnie daleko.
— Oh! — rzekł Roger — ty nie kochasz... nie...
— Jeżeli Djana nie będzie moją małżonką — odpowiedział malarz — nigdy się nie
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/324
Ta strona została przepisana.