Cóś zdawało się przemawiać że to skromne łóżeczko nie było świadkiem tych marzeń, które w piętnastym roku kołyszą sen dziewicy. Wszystko było uśmiechające lecz oziębłe. Dziecię igrało, szczęśliwe na progu dojrzałości.
A nadto, to co się uśmiechało w tym powabnym pokoiku, to co było świéżem, miłém, zalotném, nie należało do samej Blanki wyłącznie. Marta Penhoel przyozdobiła z upodobaniem schronienie swój córki. Odmłodniała myśląc o córce; i jeżeli niekiedy słaba nadzieja osładzała jej samotność, to wtedy, gdy myślała że pod temi białemi firankami usypia jéj drogi anioł, nie pojmujący zarazem dolegliwości, teraźniejszości i groźnej przyszłości.
Każdy, jakkolwiek nieszczęśliwy, posiada także wgłębi serca swego jakąś kryjówkę, w której się mieści myśl jego. Jest zawsze pewien zakątek w duszy, w którym miłosierny Bóg pozostawia promień nadziei.
Marta Penhoel cierpiała, bo zewsząd zbierały się groźne chmury. Jéj biedne serce
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/329
Ta strona została przepisana.