Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/33

Ta strona została przepisana.

Każdodziennie kolejno nosili go wraz z butami prawie nowemi, z czarnym kapeluszem i resztę ubioru. Nazajutrz pan surdutowy zdejmował go i odziewał się w bluzę, w trzewiki dziurawe i czapkę.
Robert postawił próżnę szklankę na stole.
— Idzie tu o majątek — rzekł bez podniesienia głosu lecz z przesadę — od kilku miesięcy układam ten plan w mej głowie. Lubię dobrze rozważyć wszystko i gdybyśmy nie byli nad brzegiem przepaści... chętniebym oczekiwał.
— Co do mnie — przerwał Błażej — lubię kończyć dzieło w dwóch tempach; lecz idzie o to kto będzie panem a kto służęcym...
Amerykanin zanurzywszy rękę pod bluzę wyjął talję kart których barwa świadczyła o dawnym i częstym użyciu.
— Możemy się o to rozegrać — rzekł.
Śpioch spoglądał z pewną nieufnością na palec swego towarzysza który tassował karty z nadzwyczajną zręcznością.
— Hm — rzekł wzruszając głowę — ty grasz nazbyt dobrze panie Robercie.