puszczany lecz nie raz jak to mniemała. Trzy fałdy były wyprute, dwa zaś pierwsze własny ręką jej matki.
Po odpięciu haftek ukazała się sznurówka. Pomiędzy fiszbinami widać było szeroką próżnię.
— Spiesz się mamo... bo mnie dusi — szeptała Blanka któréj oddech coraz był trudniejszym.
Palce pani drżały gdy rozsznurowywała gorset.
— Prędko, prędko... proszę cię — mówiła Blanka.
Ręce pani niezręcznie władały jakby były nabrzmiałe, ściągały gorset zamiast go odsznurowywać.
Nakoniec gdy sobie nie mogła poradzić, pochwyciła nożyczki i przecięła sznurówkę.
Blanka wydała okrzyk zadowolenia, oswobodziwszy się z krępujących więzów.
Gorset rozstąpił się w obie strony tak dalece, że fiszbiny ugrzęzły w sukni.
— Oh! miałaś słuszność mamo! — odezwała sie Blanka — ten niegodziwy gorset tak mnie uciskał... zdaje mi się że jestem w raju.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/333
Ta strona została przepisana.