Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/34

Ta strona została przepisana.

Ten przestał tassować.
— Jest inny środek — pomruknął — podzielmy się i rozłączmy.
Błażej zmarszczył brwi i zamilkł.
— Lecz przede wszystkiem, decydujmy się — zawołał Amerykanin stanowczym tonem.
— Możesz mi być bardzo użytecznym bezwątpienia; lecz ściśle biorąc rzeczy, nie wiem jeszcze do czego... nie masz tu żadnego podstępu... jeżeli ten interess nie spodoba ci się uwalniam ciebie od danego słowa.
— Bardzo dziękuję — pomruknął Błażej — wolę grać.
— Zastanów się... nie idzie tu o jeden dzień lub tydzień... to może potrwać długo jakeś wspomniał, a gdy raz rozpocznie się interess, powtarzam, biada temu co się zechce wywinąć.
— Ależ — wtrącił Śpioch — przegrywający będzie tylko służącym dla pozoru.
— Nie zupełnie... bezwątpienia sam na sam, pozostaniemy dobrymi przyjaciółmi jak poprzednio... lecz w każdej innej okoliczno-