bie tajemnicą — odpowiedziała drzemiąca Blanka — byłabym ci ją powierzyła.
Pani wachała się przez chwilę; poczém zapłoniwszy się nieco, zapytała:
— A inni, oprócz Wincentego, czy nie mówili ci że ciebie kochają?
— Jeżeliby kto inny oprócz Wincentego byłby mi to powiedział, tobym się rozgniewała.
— A więc niemasz innej tajemnicy?
— Nie mamo.
Blanka zamrużyła zupełnie oczy. Pani spoglądała na nią tkliwiej kołysząc ją przy swém sercu jak dziecię gdy się go usypia.
W czasie kilko-chwilowego milczenia, myśl Marty drzemała wraz z córką i opóźniała o ile możności przebudzenie zbyt bliskie jej sumienia.
— Mamo — przebąkała Blanka nie otwierając oczu, i głosem powolnym usypiającego — omyliłam się... mam tajemnicę... odkryję ci ją... nie wiem dla czego nie powierzyłam ci ją wcześniej... było to na początku wiosny tego roku... było tak gorąco jak dzisiaj i zasnęłam wieczorem w altanie bę-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/344
Ta strona została przepisana.