Ta strona została przepisana.
ści dotyczącej interessu, potrzeba żeby pan rozkazywał a sługa wykonywał zlecenia.
— Do djabła — rzekł Błażej skrobiąc się w ucho.
— Co się tycze postępowania przy obcych nie potrzebuję ci przypominać.
— Bezwątpienia.
— Dopoki trwać będzie interess od pierwszego do ostatniego dnia, uszanowanie i posłuszeństwo.
— Lecz nakoniec... jakże to długo potrwać może?
— Nic nie wiem.
— Miesiąc.
Amerykanin wzruszył znacząco ramionami.
— Pół roku... — rzekł Błażej nie — podobna.
— Pół roku... rok... dwa lata — odpowiedział Robert — nie można tego stanowczo wyrzec.
— A więc! — zawołał Błażej wytrzeszczając na niego swoje duże niebieskie oczy — jesteś więc tak pewny wygranej.
Niedostrzeżony uśmiech ukazał się na