go; głupcy nazywają cię marzycielem; w tym sposobność się wydarza i dalej do dzieła.
— Może to być dobrem — rzekł Błażej, — Cóż znaczy rok lub dwa lata — mówił dalej Amerykanin. — Jesteśmy młodzi, gdyż co do mnie, po ukończeniu interessu, nie dojdę nawet lat wymagalnych na wyborcę.
— Wyborcę — powtórzył Błażej.
— Tak... myślę też cokolwiek o polityce... lecz to rzecz odrębna... Jakże zgadzasz się?
— Dawaj karty — odpowiedział Śpioch z pewnym wstrętem — lecz pamiętaj że nie masz do czynienia z frajerem.
Amerykanin cisnął przed niego karty z pogardliwą wyniosłością.
— Rozdaj sam — rzekł — jeżeli się obawiasz.
Gdy Błażej tassował — dodał:
Zdaje się żeśmy się porozumieli...i wiemy o co gramy.
— Nie bardzo — odpowiedział Błażej — i potrzeba być bardzo ograniczonym aby ryzykować rok lub dwa lata życia swego, nie będąc pewnym...
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/37
Ta strona została przepisana.