stryja Ludwika, którego niech Bóg ma w swej opiece.
— Przyszłość niewiadoma jest nikomu — szepnęła pani — lecz obecnie, czyliż nie mówią że Blanka jest szczęśliwy i bogaty?
Djana wzruszyła z lekka główką i milczała.
— Odpowiedz — rzekła pani — proszę cię... chcę tego.
— To są zwyczajne pogłoski — odpowiedziała nakoniec Djana. — Mówią że przyszłość już pokrywa cieniem teraźniejszość; mówią że Blanka jest dzisiaj szczęśliwą i bogatą...
przynajmniej są pewni że była nią wczoraj... lecz zapytują czy będzie nią jutro...
Marta była bladą, jej głos był drżącym pytając:
— I na czémże opierają te wieści?
— W salonie nikt nie przytacza powodów; w chatach zaś powtarzają że dzień, w którym nieznajomi weszli w progi pałacu, był dniem nieszczęścia i przekleństw...
— To więc co się tu dzieje, wiadomém jest wszystkim? — poszepnęła Marta, zapłoniwszy się ze wstydu.
— Jesteśmy twojemi synowicami pani —
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/381
Ta strona została przepisana.