nionym głosem, — waszą krew i wasze szczęście... wszystko dla niéj... dla czego?...
— Ponieważ ona jest twoją córką... — poszepnęła Cyprjana.
— Moją córką... — powtórzyła Marta która zdawała się nie rozumiéć co do niéj mówiono.
— Ponieważ jest uwielbianą — dodała Djana ze smutkiem, — a nas nikt nie kocha.
Marta spojrzała na nich wzrokiem tak dzikim i iskrzącym, że obie dziewice wzdrygnęły się do głębi duszy.
— Nikt was nie kocha!... — przemówiła Marta głosem łagodnym i żałosnym, — to prawda... biedne dzieci!.. nikt was nie kocha.
Uśmiech niepodobny do określenia zaigrał około jéj ust. Najprzód przyciągnęła je do siebie, poczém z poruszeniem, pełném namiętnego uniesienia, przycisnęła do swoich dyszących piersi.
— Oh! Oh! — rzekła pokrywając pocałunkami ich zbliżone czoła.
Poczém jéj głos wybuchnął pomimowolnie:
— Nikt was nie kocha! — zawołała z obłą-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/385
Ta strona została przepisana.