Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/39

Ta strona została przepisana.

To mówiąc, Amerykanin zdjął bluzę, pantaljony i stare trzewiki.
Błażéj nie spieszył się.
— Zimno mi — rzekł Robert — Szkoda by było potłuc szyby...
Śpioch widocznie był silniejszym, pomimo tego ta pogróżka uboczna uczyniła na nim wrażenie gdyż zaczął się zwolna rozbierać.
Robert wdział buty z widoczném zadowoleniem.
— O cóż się troszczyć — mówił ubierając się — będziesz mieszkał wygodnie, żył dobrze, odziany stosownie, i majątek przyjdzie ci śpiący... podzielimy się po bratersku.
— A jeżeli to wszystko spłynie z wodą.... westchnął Błażej.
Robert wdziewał surdut.
— Słuchaj — rzekł spoglądając w małe lusterko wiszące nad kominkiem — dobrze się rozpoczyna, i taką mam nadzieję, że gotowém ci przyrzec że będę nawzajem twoim służącym, jeżeli będziesz niezadowolonym po ukończeniu naszego interessu.
— A więc przyrzekasz mi to?