Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/390

Ta strona została przepisana.

Zdawałoby się słysząc te cudowne wykrzykniki, że się cóś okropnego wydarzyło, lecz córki Jana nie mogły się omylić w tym względzie, znając aż nazbyt głosik najmłodszéj i najskromniejszéj z trzech gracyj.
Zamiast usłuchać zlecenia pani, ażeby powróciły tańczyć, zeszły ze schodów prowadzących na dziedziniec. Domownicy byli na folwarku, w kuchni i w przedsionku nie było nikogo. Djana i Cyprjana wyszły z zamku nie postrzeżone, przez bramę wychodzącą na jedyną drogę, po której pojazdy jeździć mogły, a wiodącej do Portu-Kruczego. Ta droga wiła się wężykowato dla uniknienia spadzistości.
Dziewice szły najprzód ścieszką około grubego gotyckiego muru, dotykającego z jednej strony do wieży zwanéj młodszego, a z drugiej, tarassu ogrodowego.
Postępowały zwolna zatopione w rozmyślaniu.
Myślały o tém co zaszło w pokoju Blanki. Nie raz to już dostrzegły oznaki rozpaczy Marty, lecz to co słyszały i widziały przed chwilę, było zupełnie odmienne; poprzednio bowiem zdarzało się im widzieć panię milczą-