cą, łzami zalaną, lecz spokojną, umiarkowaną; jakaż różnica od tych nagłych uniesień obłąkania, któremu towarzyszyły namiętne wyrażenia.
Cóż znaczyły te wyrażenia? Cóż się mieściło w głębi tajemniczej rozpaczy, której pozornym przedmiotem nie mógł być stan niebezpieczny Blanki, ani blizki upadek domu Penhoela?
Przez chwilę Djana i Cyprjana mniemały że ten gwałtowny wybuch do nich się odnosił.
Pani bowiem przyciskała je do serca, wymawiając niezrozumiałe słowa.
Biedne dziewice, błagające codziennie na klęczkach o lekką oznakę przychylności, sądziły przez chwilę, że są równie kochane jak Blanka.
Lecz to trwało tylko chwilkę. Po namiętnym uścisku który ich złączył na łonie drgającém Marty, jakiż oziębły uśmiech i cierpka nastąpiła obojętność. Lubo przywykłe do tego, zdawało się im jednak tą rażą, że oddaliła je od siebie z niejaką wzgardą.
Cóż z tąd wnosić? Cyprjana nadaremnie siliła swój umysł. Djana nawet pomimo swjé
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/391
Ta strona została przepisana.