Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/396

Ta strona została przepisana.

Djana przerwała pierwsza milczenie; jéj głos był zmieniony, a poważna wytrwałość zastąpiła poprzedni smutek.
— Nie powinnyśmy się zajmować sobą rzekła — Stefan jest młodym i pracowitym... przyszłość jest dla niego otwarty, niech mu Bóg dopomaga... Do nas należy bronić i opiekować się słabemi... myślmy o Penchoelu, i spieszmy się... bo coś mi powiada, że się zbliża godzina stanowcza.
Cyprjana przycisnęła rękę siostry do serca swego.
— Ty go kochasz jednakże — szepnęła — wynajdźmy jaki środek ażeby go zatrzymać.
— Wynajdźmy środék ocalenia domu Penhoela — odpowiedziała Djana wznosząc oczy do nieba z ukorzeniem anielskiém — szukajmy sposobu ocalenia Pani i Blanki!
W téj chwili stanęły na szczycie pagórka. Ku wschodowi za wieżą ciągnęły się opoki spuszczające się do trzęsawisk. Pomiędzy tą spadzistością i drogą ciągnącą się wzdłuż muru strażnica na wpół zniszczona służąca do obrony podziemnego wychodu, przytykała do fundamentów wieży. W tmé miejscu stra-