o powrocie naszego stryja Ludwika... Przywiązanie powszechne do niego wstrzymało ich, wachali się przez kilka dni....niestety! nasz stryj nie wrócił i zapomnieli o swej obronie... cóż teraz poczęć... wyczerpałyśmy wszelkie środki! Usiłowania nasze mogły opóźnić cios zagrażający Penhoelowi... lecz w miarę jak niweczyłyśmy broń gotową do uderzenia, nowy oręż wydobyty został bo inne zasadzki zastawiano... z resztą czyliż dwie biedne dziewczęta zdolne są bronić człowieka obojętnego na ciosy swych nieprzyjaciół.
— To zręczni ludzie — odpowiedziała Djana z goryczą — najprzód zatruli jego serce i oślepili rozsądek... następnie odjęli mu władzę... co wieczór zasadzają go do gry, pomiędzy tą istotą bez duszy, którą kocha szalenie... i flaszką wódki która mu do reszty odejmuje rozum!... Ci podli ludzie skupiają się przy téj łatwéj zdobyczy... Oh! gdy widzę czerwieniejące czoło Penhoela, oko jego gasnące i gdy słyszę głos drżący gdy tassuje karty szulerskie, zdaje mi się że sprawiedliwość Boska nas opuściła.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/399
Ta strona została przepisana.