Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/401

Ta strona została przepisana.

uścisnąwszy siostrę z macierzyńską tkliwością — przekonaną jestem żeś gotowa narazić życie dla tych, których kochamy... Ty Jak młoda i piękna... ty, którabyś mogła być szczęśliwą z małżonkiem twojego wyboru... słuchaj!... mało pozostaje nadziei: odniesienia zwycięztwa... i to co obie robimy, jedna z nas mogłaby wykonać... gdybyś mnie kochała....
— Pozostawiłabym ciebie samą z temi przeklętemi ludźmi, nie prawdaż? — krzyknęła oburzona Cyprjana — usiłowałabym zamrużyć oczy ażeby nie widzieć twego konania!
— Czyliż nie dosyć jednéj ofiary?... — szepnęła Djana.
Cyprjana zamknęła jéj usta poruszeniem, w którem gniew i przywiązanie odznaczały się w równyn stopniu.
— Jeżeli jedna ofiara jest dostateczną moja siostro — mówiła — Stefan odjeżdża, on ciebie kocha... dla czegóż nie mogłabyś mu towarzyszyć do Paryża?
Objęła kibić siostry.
— Nie... nie... — rzekła miarkując się — nie opuszczaj mnie... cóżbym bez ciebie robiła?..