żywe natarcie w potyczce, na którą ty się dziś chcesz narazić... nie przesadzasz nic mówiąc o walce... téj nocy strzelono do mnie dwa razy, i konia ubito podemną.
Cyprjana drgnęła w objęciach siostry, lecz to nie pochodziło z trwogi.
Przeciwnie, porywcze serce dziewicy wzmogło się na to nowe niebezpieczeństwo.
— I ty chciałaś sama powrócić? — zawołała.
Poczém dodała z żywością:
— Czy wiesz?... wezmę pistolety Rogera, ty zaś weź Stefana, a podli którzy do ciebie dali ognia, będę się mieli zpyszna!
Djana uśmiechnęła się; lecz po chwili wzruszyła głowę i tak daléj mówiła poważnym głosem:
— W tego rodzaju walkach, nie odniosłybyśmy zwycięztwa... nam tylko potrzeba zręczności i Boskiéj pomocy.
Cyprjana nic nie odpowiedziała, lecz widocznym było, że z przykrością przychodziło jéj wyrzec się przyjemności strzelania z pistoletu.
— A ty! — zapytała Djana — coś wczoraj robiła?
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/404
Ta strona została przepisana.