Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/412

Ta strona została przepisana.

się nigdy wyższością umysłu; lecz przed tém, przynajmniéj obdarzony był męzką odwagę która była dziedziczn ąw ich rodzinie.
Teraz nic nie pozostało. Ten człowiek młody i silny, któregośmy widzieli skaczącego do spróchniałego promu Benedykta, narażającego się na gwałtowność burzy, zmienił się niejako w trupa.
Wódka, miłość i gra, te trzy rzeczy, z których jedna jest dostateczny do podniecenia natury człowieka, zaledwie zdołały w połączeniu, galwanizować jego posępny gnuśność.
Trzymał karty w drżących i jakby obrzmiałych palcach. W miarę jak gra się ciągnęła, krople potu spływały po zmarszczkach jego czoła i czerwone plamy na bladéj twarzy bardziéj się rozogniały.
Naprzeciw niego, Robert uśmiechający się i spokojny, rozmawiał z Pontalesami, interesowanemi zapewne w tjé grze.
Młody hrabia Alan Pontales, był dość przystojnym mężczyzny, który widocznie spoglądał z pewném znaczeniem na Lolę.
Ojciec jego, margrabia, był to niski staruszek siwo-włosy, z żywém okiem, z uśmie-