— Gdybyś pan wiedział jak mi jest bolesnym, ile razy jest mowa o sprzedaży dóbr twoich... nie mam nic przeciwko Pontalesowi... ani przeciw nikomu... lecz przedewszystkiém jestem sługę i przyjacielem Penhoela... i gdybym miał skarby... wiedziałbym jak ich użyć.
Oddawszy pokłon pełen uszanowania, pożegnał pana, który się pogrążył W otrętwiałém odurzeniu.
Na dole przy progu drzwi ogrodowych spotkał Roberta, który bez wątpienia czekał na niego i ten z żywością pochwycił go za rękę.
— 1 cóż przezacny mężu — zapytał Robert — cóżeśmy zrobili?
Hiven pokręcił głową.
— He, he, przecież gdy się sprzedaje ostatnią koszulę, można cokolwiek pomruczéć.
— Zgadza się?
— Nie.
— Do djabła... — pomruknął Robert — znów opóźnienie. — Czyś szczerze pracował?
Makreofal odezwał się z rozrzewnieniem.
— Panie de Blois, czyż można przewi-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/428
Ta strona została przepisana.