Ta strona została przepisana.
— Jeżeli pan chcesz, to będziemy pod wieżę zwaną młodszego.
— Niech i tak będzie... stawię się tam niebawem... za pół-godziny najdalej, przekonacie się o skuteczności mego środka.
Robert miał postać tryumfującego.
Rozłączyli się.
Prawnik udał się do ogrodu dla wyszukania margrabiego, a Robert de Blois poskoczył na schody pałacowe.
Zamiast wejść do pokoju pana Penhoela, którego drzwi były pierwsze na kurytarzu, ominął je i dążył do pomieszkania pani.