Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/436

Ta strona została przepisana.

tem — za temi drzewami może stać jakie widmo na czatach.
— Co pan przez to rozumiesz?
— Proszę mi przebaczyć JWPanie że pozwoliłem sobie przemówić z taką lekkością w jego obecności... rzecz tak się ma: że pomiędzy drzewami jest miejsce próżne na kilka stóp kwadratowych, gdzie najodważniejszy mieszkaniec okolic sąsiednich, nie śmiałby dostąpić w nocy, ponieważ tam stary kommandor Penhoel, przybywa z tamtego świata.
— Mniejsza o to — rzekł Pontales — nigdy ostrożność nie zawadzi... i chciałbym się przekonać...
— To bardzo łatwo.
Makreofal zawsze uprzedzający, torował drogę unosząc gałęzie kasztanów zakrywające wejście do gęstwiny.
— Niech pan wejść raczy, ponieważ się pan nie obawia duchów.
I znikł za gęstwiną a Pontales udał sie za nim.
Noc była ciemna, pod kasztanami jeszcze było ciemniéj. Gdyby nie ta okoliczność, Pontales i prawnik widzieliby wzajemnie swo-