Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/440

Ta strona została przepisana.

Penhoela. Przyznać należy że ten hultaj Robert wziął się do rzeczy bardzo zręcznie... gdybyś go pan widział jak przed trzema laty przybył ze swoim służącym Błażejem... to co do mnie, byłbym przysiągł że jest milionowym panem... z resztą ten człowiek miał dzielne środki: króla karowego i damę kierową...
Makreofal zaczął się śmiać.
— Pojmujesz pan że chcę mówić o Loli. Ten Robert pomimo wszystkiego jest zuchem. Osłabł jednakże odkąd ma cóś do stracenia... lecz wtedy znów zostanie awanturnikiem bez grosza i przytułku i nie chciałbym się z nim spotkać... mówiąc szczerze, że jak wypędzisz Penhoela panie margrabio, nie będziesz jeszcze panem pałacu.
— W swoim czasie i miejscu zasięgnę wybornych rad pańskich, mój dobry przyjacielu — odpowiedział Pontales. — Nie jestem niestety zręcznym dyplomatem... bez ciebie... nie wiem cobym począł... lecz pomówmy o papierach, które są w twym ręku... spodziewam się że je ukrywasz w bezpiecznym miejscu.
— Mój dom nie jest tak warownym ani