Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/450

Ta strona została przepisana.

— Wiadomo panu że nie mogę.
Robert zatrzymał się i oparł prawie o drzewo za którym ukrywali się Pontales i prawnik.
Ci widzieli jak sięgnął ręką do kieszeni, z której wydobył jakiś mały przedmiot, którego nie mogli dostrzedz.
Był to pugilares. Robert zbliżył go do oczu pani, która zakryła sobie twarz rękami.
— Przykro mi chwytać się ostateczności — mówił Robert zniżając głos — lecz pani zmuszasz mnie do tego... wiadomo ci wszakże jakie mam środki przeciw twéj uporczywości...
Uderzał ręką po pugilaresie. Marta zaś stała jak wryta.
— Nie zmuszaj mnie pani do wybuchu... wiadomo ci że milczałem przez trzy lata.. nie chciej być okrutniejszą odemnie dla siebie saméj... jeżeli mi odmówisz, pomimowolnie byłbym zniewolonym użyć téj broni... jeżeli się zaś zgodzisz jak się spodziewam, możesz liczyć jak poprzednio, na moje bezwarunkowe milczenie.
Pani wachała się jeszcze przez chwilę. Noc