Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/460

Ta strona została przepisana.

wielką osiną, do któréj przyczepiałem prom w tym czasie, gdy miałem się przeprawiać przez wodę...
— Słuchajcie uważnie... gdyż każdy człowiek może się omylić, i moje przepowiednie być może są tylko wypadkiem marzeń starca... dałby to Bóg moje dzieci i dałby Bóg żeby tak było...
— Pod osiną jest sto sztuk sześcio-liwrowych w garnku glinianym... zbierałem je pojedynczo i przez wiele lat pracy.
— Wtedy gdy Penhoel był szczęśliwym i bogatym, zamierzyłem ofiarować moje pieniądze księżom, ażeby po méj śmierci odprawiali mszę za moją duszę i za wieczny spoczynek niebieskich, których zabiłem w wojnie.
— Lecz odkąd zubożał Penhoel — nie przerywajcie mi, wiem co mówię, słudzy jego nie powinni o nim zapominać.
— Powiedziałem sobie: te pieniądze będą dla pani, albo dla Ludwika gdy powróci może i nie potrafi odzyskać swéj puścizny, albo dla córek Jana Ponhoela.
— Pamiętajcie dobrze o tém co mówię... gdyż więcéj nie powtórzę tego... jakkolwiek bądź,