Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/477

Ta strona została przepisana.

Djana i Cyprjana słuchały. Tysiączne myśli krzyżowały się w ich umyśle. Postanowiły wprawdzie stawić czoło przeciw tej bliskiéj i nieuchronnéj zgubie, lecz czuły że do tego były niezdolne. Przyszła im myśl pobiedz do pałacu i stanąć przy panu w jego obronie, lecz być może że przybyłyby za późno; a zatém nie wiedząc co począć, stały osłupiałe w miejscu.
— Jest jednakże ktoś w pałacu — mówił Robert — co się nie wydali... i z tego też względu chciałbym z panem parę słów pomówić... twój syn panie margrabio okazuje widoczne zajęcie przy Blance...
Błażéj wzruszył ramionami.
— To mi się niepodoba — mówił daléj Robert tonem oschłym i prawie imponującym.
Pontales podał mu rękę.
— Mój drogi przyjacielu — rzekł — pragnąłbym okazywać ci zawsze dowody méj szczeréj życzliwości — mój syn będzie surowo napomnianym... dowie się raz na zawsze, że pomiędzy nim i tobą nigdy się wąchać nie myślę... to założywszy, czyż mi wol-