Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/480

Ta strona została przepisana.

— Akt — powtórzył Makreofal rozpościerając swoją dużą chustkę — chciałbym ażebyś był na mojém miejscu! Powiadam panom że się wściekł téj nocy, i nie ma co z nim robić.
Trzech wspólników spojrzeli po sobie. Żaden z nich nie liczył na ten wypadek.
Cyprjana i Djana uścisnęły się za ręce w milczeniu i podziękowały Bogu z całego serca.
Pontales pierwszy przyszedł do siebie.
— A więc Penhoel odmówił podpisu?
— Formalnie i stanowczo.
— A pani?... — zapytał groźnie Robert — miałażby mnie oszukać!
— Pani robiła co mogła... lecz on jest dziś tak dumny jak Artaban i nie chce nikogo słuchać... nie widziałem go nigdy w takim usposobieniu... zdaje się, że niepojmuje swego położenia, albo że djabeł podał mu środki stawienia nam czoła.
— To myśl o powrocie brata — pomruknął Pontales — może on lepiej wie o tém jak my.
— Ach! on nie chce podpisać!... przemó-