ły. Przestały się śmiać. W ich ręku było ocalenie Penhoela.
Uklękły na chwilę, wznosząc zwilżone oczy do nieba z dziękczynieniem.
Myślały o pani i o biednéj Blance...
Lecz czas naglił, Djana ukryła za łono pugilares i obie zeszły po drabinie. Stara kobieta i stary pies spali jak zabici. Udało się zupełnie....
— „Hop Biżu! hop Minion!”
Jakże ich sercom ulżyło, gdy powracały tęż samą drogą, którą przed chwilę przebyły z dręczącą niespokojnością!... Jakże wesoło głaskały szyje swych wierzchowców! jakże były szczęśliwe....
— Patrz — rzekła Djana gdy Minion przesadzał przez rów szeroki — oto tutaj do mnie strzelono... biedny Kabry leży jeszcze w rowie.
Nie zwalniając biegu koniom, pochyliły się ku sobie i ich usta zjednoczyły się pocałunkiem.
— Już to ostatni raz narażasz się na podobne niebezpieczeństwo moja siostro — odezwała się Cyprjana — jużeśmy ich pokonały!
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/504
Ta strona została przepisana.