mianym kapeluszem, objaśni ci, że klient nie powinien udzielać rad adwokatowi...
Twarz Makreofala przedłużyła się znacznie, margrabia drżał lękając się ażeby nie był poznanym.
Lecz Bibandier być może że nie wiedział o nazwisku czwartego towarzysza, czyli téż uważał stósowném oszczędzać margrabiego, bo dodał:
— Co się tycze drugiego pana, nie mogę o nim nic powiedziéć, gdyż nie mam zaszczytu znać go... no, no Amerykaninie, nie ma się o co zżymać... oto program działań jak mawiał Bonaparte: należy czuwać i czekać!
— A tém czasem — odezwał się Makreofal — zrabują moje pomieszkanie...
— Najniezawodniéj ojcze prawniku!
— I papiery zostaną pochwycone... — dodał Robert.
— Tak mi się zdaje mój synu.
— Słuchaj — odezwał się Robert, który chciał spróbować pogróżki — masz obiecaną hojną nagrodę, lecz winieneś zachować
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/513
Ta strona została przepisana.