Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/528

Ta strona została przepisana.

Fizjonomja Stefana była melancholijny i zadumany.
— Nie zobaczymy ich tego wieczora... — poszepnął — a ja muszę być w Redon jutro przed świtem... nie będę mógł jéj pożegnać... czy zechcesz powiedzieć jéj kilka słów w mojém imieniu?
— Przed odjazdem — odpowiedział Roger — możéesz ją widzieć jeszcze.
Malarz wzruszył głowy.
— Byłaby to okropna chwila — odpowiedział — dla nich godziny spoczynku są krótkie i rzadkie... dla czegóż ich niepokoić?... a przytém przy pożegnaniu możebym się słabym okazał?... powiedz jéj że ją kocham i że nigdy innéj kochać nie będę... i że pragnąłbym ją widzieć szczęśliwy kosztem mojego życia.
Głos jego był drżący, a w wymawianych wyrazach odznaczała się tkliwość głęboka, sprzeczna z jego zwykłą obojętnością i lekką wesołością właściwy filozofii paryżanina.
Roger uścisnął jego rękę.
— Powiem jéj, żeś najgodniejszy chłopiec w świecie! — powiem, że twój majątek mieści się w twych pędzlach... i jeżeli Bóg