Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/538

Ta strona została przepisana.

nale pływały: jakże więc nie mieć podejrzeń... Było wielu, którzy ukradkiem spoglądali z nieufnością na Pontalesa i Roberta.
Jedno słowo byłoby może dostatecznym do zamienienia ogólnego smutku na gniew i oburzenie, a wtedy biada mordercom! lecz nikt się nie odezwał. Nie było dowodów, a nadto nie można było wyczytać zbrodni w spokojnych obliczach margrabiego pana de Blois.
Wrażenie jakiego uczestnicy zabójstwa doznali przy porcie Kruczym, już się po części zatarło. Zresztą ta zbrodnia była konieczną i jeżeli zadrżeli jeszcze na wspomnienie szczegółów morderstwa, nawzajem byli też zadowoleni. Radość zrównoważyła wyrzuty sumienia.
Oni tam byli w zastępstwie rodziny; wieśniacy widzieli w ich fizjonomjach starannie nastrojonych, smutek ukryty i umiarkowany.
Podejrzenia upadały: przytém ci z pomiędzy wieśniaków, którzy się nie modlili za dusze zmarłe, rozmawiali. wyłącznie o zaszłéj śmierci dwóch dziewic, które widzieli onegdaj jeszcze, tak młode i piekne na balu.
Męszczyzni i kobiety szeptali przed drzwia-