Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/54

Ta strona została przepisana.

— Czy pan tutaj. przybyłeś dla przepędzenia czasu? — zapytał.
— Jadę z Paryża, jakiem nadmienił — odpowiedział Robert — a raczéj z dalszych stron... celem mojej: podróży jest odwiedzić pewnego szlachcica w tych okolicach zamieszkałego którego osobiście nie znam, i o którym pragnąłbym zasięgnąć niejakich. wiadomości.
Ten ustęp, pomimo pozornej prostoty, zabrzmiał niekorzystnie w uszach bretończyka.
W tych czasach równie jak poprzednio, trwały zatargi polityczne; wszędzie bowiem gdzie wojna domowa panowała, ciekawy badacz uchodził za szpiega.
Siwe oczki ojca Géraud spuściły się ku ziemi i pomrukiwał:
— Ah, ah!
— Szczegóły o których się pragnę dowiedzieć są drobnostkami — rzekł Amerykanin — gdyż wiem z pewnością że rodzina Penhoel jest szanowną i zamożną.
— Oh, oh!.. — odezwał się oberżysta zpewną przesadą; chcesz się pan dowiedzieć o Penhoelach?
— Mam pewne zlecenie do wice-hrabiego