Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/541

Ta strona została przepisana.

Wdowa Lebinihik spoglądała z pod oka na trzech wice-hrabiów, czy podziwiają jéj ubiór żałobny.
— Moje panie — odezwał się poważnie kawaler Kerbichel — jest to prawo powszechne...
Numa zaczął deklamować jakiś urywek poezji, kawaler zaś mu przerwał.
— Ah! — poszepnęła Kawatynka — mężczyźni nie mają serc... zamiast łzy ronić jak my, przytaczają wiersze Bossueta czy tam Woltera
Otworzyły się podwoje kościoła i orszak pogrzebowy wychodził. Przed trumnami szły tancerki z balu ś. Ludwika, które miały też same suknie na sobie.
Stryj Jan opierając się na ramieniu pana Chauvette, postępował za trumnami, również jak Pontałes, Robert, p. Hiven i Błażéj.
— Pożycz mi twego flakonika — mówiła p. de Kerbichel do panny Eglantyny — lękam się ażebym nie zemdlała.
— Droga pani — odezwała się Eglantyna — potrzeba umiéć sobie wyperswadować... Bogu tylko wiadomo jakeśmy lubiły te dziewczątka.