Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/547

Ta strona została przepisana.

Obecnie zamiast wesołych odgłosów balowych, panowało posępne milczenie; zamiast tłumu w ciągłym ruchu i wśród śmiechu ożywiającego zielone krzaki ogrodu, owładnęła je samotność; zamiast oświetlenia, głęboka i ponura panowała tam ciemność. Zgoła zdawałoby się że pałac stał pustkami gdyby nie oświetlenie dwóch okien, z których jedno pochodziło z pokoju Remigeusza, drugie zaś z pokoju Blanki.
Pani siedziała przy wezgłowiu łóżka swéj córki, któréj oczy nabrzmiałe od płaczu, zamknęły się dopiero przed chwilą, zmorzone snem niespokojnym i często przerywanym. Cierpienia bowiem których w ciągu parę dni doznała, musiały się jéj i we śnie powtarzać, gdyż biedne dziecię uskarżało się i wzdychało ciągle. Nim usnęła, płakała długo; Cyprjana i Djana już do niéj nie powrócą; drogie siostry! które ją tak kochały...
Wprzed-dzień jeszcze, zazdrościła ich wesołości, a dzisiaj... złożono je w ziemi... Biedna! przez cały dzień doznawała udręczenia, połączonego z zadziwieniem i przestrachem, przejmującego dzieci na pierwszy widok śmierci.