Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/552

Ta strona została przepisana.

opuszczone... opuszczone od kolebki do zgonu!...
Zakryła sobie twarz rękami, zachowując milczenie przez kilka chwil; poczém powstawszy, rzekła z namiętném uniesieniem:
— Zdaje się, że można je kochać przynajmniej po śmierci.. Śpij szczęśliwa Blanko!... po raz pierwszy opuszczę ciebie moja córko!... gdyż pójdę się modlić za ich dusze....
Marta zapomniała pocałować córkę. Przeszła zwolna przez pokój i zamknąwszy dzrwi na klucz, puściła się przez korytarze.
Nie napotkała nikogo. Dom wydawał się pustym.
Wyszedłszy na dziedzieniec, przyspieszyła kroku dążąc do parafii Glenaku, o ćwierć mili odległej od pałacu.
Powietrze było ciężkie i duszące jak dni poprzednich: ciepły wietrzyk zrywał się chwilowo, rozdzierając chmury; księżyc ukazywał się czasem oświetlając bagniska i wzgórza. To trwało tylko minutę i wszystko znikło w ciemnościach nocy.
W ciągu tej drogi, Marta zachwiała się