Biedna Marta z wielkiém wysileniem powstała mówiąc:
— Moja córka... przez litość Remigeuszu! powiédz mi gdzie jest moja córka?...
Penhoel bardziéj jeszcze zmarszczył brwi, a postać jego była przerażającą.
Marta nic mogła się ruszyć z miejsca, Remigeusz więc wszedł do pokoju chwiejącym krokiem, a zbliżywszy się do żony, pochylił się chcąc ją za ramię pochwycić, w skutku czego utracił równowagę i zaledwie nie upadł.
Marta wykrzyknęła, ponieważ. Remigeusz ściskał ją silnie, i przemocą zaciągnął struchlałą do sieni.
Od kilku lut lubo Penhoel zaniedbywał żonę, lecz nigdy się z nią źle nie obchodził, a nawet w godzinach codziennego opilstwa, zachowywał dla niéj pozorny szacunek; to zaś niespodziane grubijaństwo, którego powodu nie mogła zgłębić, ocuciło Martę z drętwieniu, bo przestraszona odezwała się do męża:
— Czegóż chcesz odemnie?... pozostaw mnie... pozostaw!...
Remigeusz nic nie odpowiedział, lecz ją naglił ażeby szła za nim.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/580
Ta strona została przepisana.