Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/604

Ta strona została przepisana.

kroku na jego spotkanie. Lecz jakież byłe jego zadziwienie, gdy w przybyszu poznał... własnego brata... dla którego odtąd, pomimo że podwoje pałacu dla każdego i w każdéj godzinie były otwarte, dla niego na za wsze zamknięte zostały.
Remigeusz mógł jedynie: wyznać, co wtedy zaszło pomiędzy nimi. W pół. godziny potém Ludwik z głową spuszczoną na piersi, szedł ścieżką wiodącą do przewozu.
Zanim się przeprawił na drugą stronę, spojrzał po raz ostatni na dom ojca swego wymawiając imie Marty, i ukrył twarz w dłoniach.
Zawołał Benedykta Haligana, który go nie poznał być może dla tego, że miał podniesiony kołnierz płaszcza i kapelusz twarz mu zakrywał.
Ludwik przebył kilkaset, mil dla odwiedzenia brata, puścił się potém na morze i odtąd już go nie widziano.
Marta wydała na świat Blankę.
Spoglądając na córkę, Remigeusz wstydząc się samego Siebie pomyślił nie raz, że Ludwik bawił być może kilka nocy w oko-