Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/605

Ta strona została przepisana.

licach pałacu... Lecz dla ukojenia swojéj niedorzecznéj podejrzliwości, dostateczném było dla niego spojrzeć na pogodną i anielską urodę Marty.
Taki był stan rzeczy do wieczoru burzliwego, w którym p. de Blois i jego służący Błażéj przybyli do pałacu, i odkąd zguba i przekleństwo spadły na ród Penhoela.
Robert pozyskał zaufanie i opanował jego umysł słaby. Był zręcznym i miał szczególny dar podchwytywania tajemnic najstaranniej ukrywanych, a skoro się przekonał o zazdrości Penhoela, ten już był w jego mocy.
Środki jakich do tego użył, były mistrzowskie i obiecywały pewne zwycięztwo. Osiadł za pośrednictwem Loli i Makreofala w zdobytym przez siebie pałacu, pomiędzy panem którym rządził w skutku przejetéj tajemnicy, i panią, któréj się za powiernika narzucił. Nikt nie był w stanie stawić mu oporu, a Penhoel nawet nie spróbował tego. Od początku dał się powodować słabości, zanurzając się w występkach, które usypiają sumienie; a jeżeli kiedy przebudzał się chwilowo, to i wtedy Robert umiał zwracać na korzyść