śléć. Tyle pocisków które w nią ugodziły, pogrążyły ją w osłupienie i przygniotły.
Każde uśpienie ma swoje marzenia. Marla w błędnym śnie pogrążona, resztę swych myśli zwracała do przeszłości.
Po tylu latach, przypadek podawał jéj niestety bardzo późno, balsam na pierwszą boleść, która zakrwawiła jéj serce. Mniemała dotąd, że Ludwik ją opuścił w zamiarze zwiedzenia świata. Nie otrzymała od niego żadnych wiadomości. Wszyscy którzy ją otaczali, wyjąwszy jednéj osoby, to jest stryja Jana, od początku przyjęli za zasadę: najprzód pozbawić ją wszelkiéj w tym względzie nadziei, a następnie zniewolić do oddania ręki Remigeuszowi.
W ciągu pierwszych miesięcy Marta spodziewała się, że ją Ludwik nic opuścił pomimo wszelkich wieści które o nim rozgłaszano. Ludwik byt szlachetnym i Marta była o tém przekonaną. Dla pozbawienia jéj nadziei, potrzeba było używać cierpliwego kłamstwa i nieprzerwanego nalegania.
W końcu Marta znużona ciągłą walką uległa, lecz się nigdy nie ukorzyła.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/608
Ta strona została przepisana.