Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/627

Ta strona została przepisana.

— Pani odzyskując przytomność, a tém samem i pamięć która powracała w raz z życiem, wymówiła imie Blanki.
— Znajdziemy ją moja córko! — rzekł stryj Jan.
Marta spojrzała w około; wzrok jéj zatrzymał się na próżnym miejscu, gdzie był zawieszony portret Ludwika.
— O! przypominam sobie... — poszepnęła Ah! czemuż mnie nie zabił!...
Stryj Jan zbliżył ją do serca.
— Znajdziemy ją..., przyrzekam ci żej ą wynajdziemy!
Zdobył się na pocieszające słowa i przywracające nadzieję któréj sam niepodzielał; albowiem widział przez okno swego pokoju, jak Robert unosił Blankę przez ogród, a następnie dosiadłszy konia, pędził cwałem drogą do przewozu
Pierwszą jego myślą było ścigać Roberta, gdyż domyślał się wszystkiego z drabiny przystawionéj do okna pokoju Blanki; lecz nim doszedł do portu kruczego, już Robert przeprawił się przez rzekę i pędził drogą Redońską.
Wincenty spotkał go w zaroślach na wysokości miasteczka Bains.
Gdy Stryj Jan wstępował smutny na pagó-