wyrazimy, panował nad nim pod każdym względem.
Nie zmieszawszy się bynajmniéj, odpowiedział na pierwsze pytanie Penhoela odkrywając twarz Blanki.
— Uprowadzam ją z sobą... wierz mi Penhoelu że ona niepowinna obchodzić ciebie...
Od razu dotknął jego słabéj strony. Od trzech lat Robert usiłował podniecać podejrzenia tlejące w głębi serca Penhoela; cel był prawie osiągnięty i potwarz zdawała się nawet zbyteczną.
Złożywszy Blankę na kanapie darniowéj, Robert wyjął z kieszeni pugilares, w którym były dwa listy przytoczone wyżéj, z których jeden wykradł Marcie, a drugi Penhoelowi.
Udawał że wyszukuje jakiegoś wyrażenia i że rozpoznają niewyraźne pismo. Pomiędzy innemi, znalazł zdania wymyślone i improwizowane przez siebie samego, które się odnosiły do powrotu Ludwika na kilka miesięcy przed urodzeniem Blanki.
Penhoel doznał dzikiéj radości utwierdziwszy się w domniemanéj zbrodni swéj żony, o któréj już nie wątpił więcéj.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/633
Ta strona została przepisana.