Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/642

Ta strona została przepisana.

napotkali; następnie można ich było widziéć idących w milczeniu wzdłuż chodników ogrodu.
Stryj Jan otworzył bramę wychodzącą na drogę i wyszedł wraz z Martę. Penhoel przez chwilę wahał się iść daléj.
— Odważnie mój synowcze! — odezwał się stryj Jan — Bóg będzie miał litość nad nami.
Penhoel zakrył sobie twarz rękami i wyszedł nie spojrzawszy za siebie, a zaledwie próg przestąpił, gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, popchnięte niewidzialną ręką.
Pan Błażéj i Bibandier, wyszli z sąsiedniego krzaku i śmieli się dobrzy chłopcy z całego serca.