Spojrzawszy na szpadę leżącą na ziemi, mówił:
— Do kata! jakże dzielnie stawił czoło. Wytrącił mu trzy razy szpadę...
Rozparłszy się na fotelu na którym siadywał Penhoel, założył ręce na żołądku, jak człowiek napawający się rozkoszą z błogich skutków dopiętego przedsięwzięcia.
— I to wszystko już należy do starych dziejów — mówił — — zasłona zapadła, sztuka odegrana, a teraz rozpoczyna się epoka stanowcza życia... należy teraz zostać poważnym mężem... i umiéć się rządzić majątkiem...możnaby łatwo pozbyć się starego Pontalesa, lecz on jeszcze jest nam potrzebnym do pozyskania godności deputowanego... zapewnił mnie sto głosów wyborców w Redon; ale jak zostanę członkiem izby niższéj, niech mnie diabli porwą jeżeli mu nie spłatani figla...
— Przejażdżka wzbudziła we mnie apetyt — mówił — lecz moje trudy zostały wynagrodzone... teraz Blanka jest w bezpiecznym miejscu... mój łuk jest dobrze naciągnięty.
Służący ukazał się we drzwiach:
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/653
Ta strona została przepisana.