Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/66

Ta strona została przepisana.

okiem ostrowidza oblicze ojca Géraud, które było jedyną jego wskazówką.
Wiele miał jeszcze do odgadnienia, bo droga na któréj lubo kilka kroków postąpił, była jednak dotąd zbyt tajemniczą.
Należało wiedzieć, co oznaczała np. łza spływająca po licu oberżysty.
Robert milczał przez chwilę, pocém zbliżywszy krzesło, ujął rękę poczciwca, którą uścisnąwszy, rzekł głosem naśladującym doskonale wzruszenie:
Ojciec Géraud odwrócił głowę chcąc ukryć łzy w oczach.
— Niech mnie piorun trzaśnie — pomruknął — nie jestem przecież płaksą!... ależ p. Ludwik był prawie mojém dzieckiem... tyle razy skakał na moich kolanach gdy komendant przyjeżdzał za urlopem do zamku... Służyłem przez lat dwadzieścia pod dowództwem ojca jego mój panie, i kto go widział jak ja, ze trzydzieści razy stojącego na pokładzie w paradnym ubiorze kapitana okrętu w czasie potyczek z anglikami, chętnieby poświę-