Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/667

Ta strona została przepisana.

— To się już widzi... — przerwał Bibandier — wracając do Pantalesa, kazał on wam oświadczyć: że pałac Penhoel jest mu potrzebny... i będzie to dla niego bardzo pochlebném, jeżeli znikniecie tego wieczora...
— Starzec musiał zdziecinieć! — pomruknął Robert, który prawdziwie nie pojmował tego postępku grubijańskiego i nieprzyjaznego — Pałac należy więcej do nas jak do niego... Mamy w swoim ręku kontra-rewersa, których duplikaty są u Hivena.
— Duplikaty i oryginały — odpowiedział Bibandier.
— W cale nie!...
— Cóż mi mówisz! — przecież ja sam wydobyłem je z waszego biórka dzisiejszego wieczora... nie igraj rączkami p. Robercie, albo wprowadzę do naszéj rozprawy nowy argument to mówiąc, prawą ręką wyciągnął z pod kaftana pistolet przyzwoitych wymiarów.
— Pomówmy jak przyjaciele — rzekł — i nie unośmy się, dopóki nie będziemy wiedziéć wszystkiego...
— Zarabiam na kawałek chleba jak mogę!...