Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/675

Ta strona została przepisana.

— Zdrowie twoje, mości prawniku! — odpowiedział Bibandier nalewając szklanki. — Jesteśmy tutaj panami na ten wieczór.
Podnieśli szklanki do ust; lecz zamiast je wychylić, powstali z żywością i uszanowaniem, gdyż p. margrabia Pontales który wszedł bez szelestu, zasiadł do stołu, a były ułan i prawnik stali zmieszani ze szklankami w ręku. Pontales uśmiechał się jak zwykle dobrotliwie i cokolwiek szyderczo; przysunął do siebie kapłona i odkroił skrzydełko. Hiven i Bibandier czekali dopóki im usiąśdź nie pozwoli.
Pontales ogryzł skrzydełko i wypił kieliszek wina z widoczną przyjemnością; poczém spojrzawszy na obu towarzyszy, okazał kiwnięciem głowy każdomu, opiekuńczą łaskawość:
— Jestem z was zadowolonym, moje dzieci — odezwał się z dobrocią — idźcie się posilić w kuchni...